Kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że będę miała przyjemność fotografować ślub Alessandry i Jacopo, malował nam się zupełnie inny scenariusz tej uroczystości, niż ten, który możecie obejrzeć w reportażu. Alessandra i Jacopo to para Włochów mieszkająca na co dzień w Poznaniu. Wymyślili sobie, że chcą mieć miejski ślub w samym centrum Poznania na Młyńskiej 12. Jednakże na kilka miesięcy przed ślubem, kiedy wydawało się, że już tak wiele tematów jest dopiętych, nagle nastąpił totalny zwrot akcji: przeprowadzka przyszłych Młodych z powrotem do słonecznej Italii. Przyznam szczerze, że nie ukrywałam radości z takiego obrotu sprawy; któż nie miałby ochoty fotografować ślubu w tak pięknym miejscu, jak północ Włoch nieopodal Wenecji. Lastminutowość tej decyzji wymusiła ogarnięcie wszystkiego na nowo, jednak nie było to zupełnie problemem dla Alessandry i Jacopo - dzięki właściwemu Włochom chillowi, po prostu nie mogło się to nie udać. W lipcu wyruszyłam zatem do słonecznej Italii, a konkretnie do miasta rodzinnego Alessandry i Jacopo, czyli Vicenzy. W domu Alessandry powitała mnie jej przesympatyczna Mamma, która ugościła mnie włoskimi ciasteczkami ślubnymi o nazwie aka. Następnie ruszyłam do Jacopo, gdzie panował już nieco weselny klimat z nieodłącznym prosecco wspomagającym uśmierzenie przedślubnych napięć. W kościele okazało się, że mury kościoła są skrajnie nagrzane włoskim słońcem, na pocieszenie dostałam od księdza wachlarz zresztą jak reszta gości. Atmosfera wśród gości była wyjątkowa i to rekompensowało wszelkie temperaturowe  bolączki. Po mszy udaliśmy się do Ristorante dal Beppino gdzie fiesta nabrała włoskiego tempa. Najpierw aperitif i długie rozmowy, później włoskie specjały, które okazały się kulinarnym mistrzostwem świata. Włoska przygoda jednak nie skończyła się na weselu, dzień  później spotkałam się ponownie  z Alessandrą oraz Jacopo na plenerze szlakami ich młodości.
Back to Top